To wyjątkowy moment. Pierwszy raz w życiu przed moim obiektywem ląduje samochód ze stajni Ferrari. Do niedawna spotkanie z nim było w mojej sferze marzeń. Teraz staje się rzeczywistością.
Chociaż Modena nie należy ani do najszybszych, ani tym bardziej najpiękniejszych modeli, to i tak absolutnie zrobiła mi dzień.
Z Tomkiem umówiłem się w miejscu dobrze znanym wszystkim carspotterom – Placu Trzech Krzyży. Na miejscu byłem oczywiście pierwszy, głównie po to, aby nie przegapić dźwięku jego nadjeżdżania. Gdy już się zjawił, z nieukrywaną dumą wsiadłem na prawy fotel i pojechaliśmy 500 metrów dalej. Na zdjęcia miałem dosłownie kilkadziesiąt minut, więc czas na szukanie miejsca chciałem skrócić do absolutnego minimum.
To jedno z trzech Ferrari 360 Modena, które startowały w tegorocznym Rage-Race. Mi jednak trafiła się najfajniejsza sztuka. Z felgami BBS i czarnym wypełnieniem tyłu. Samochód mimo firmowego oklejenia prezentował się świetnie. Wyścigowe akcenty Martini bardzo fajnie wypełniały jego linię. Szczególnie pasek idący przez maskę, dach i tył pojazdu bardzo przypominał ten, który można natrafić w wersji Challenge Stradale. Naklejki Rage-Race… no cóż. Nie można mieć wszystkiego.
To niezwykłe, jak człowiek głupieje, gdy przychodzi moment spełnienia jego marzenia. W momencie, gdy 90% moich zdjęć to spoty egzotycznych aut z ulic Warszawy, obcowanie z nimi sam na sam jest naprawdę czymś. Chociaż miałem również na koncie klika sesji, tak w przypadku Modeny czułem się, jakbym wszystkiego zapomniał. Presja wykonania dobrych zdjęć dodatkowo urosła, gdy dowiedziałem się, że właściciel samochodu również jest fotografem.
Specjalnie na te zdjęcia pożyczyłem od mojej dziewczyny Nikona D80. W porównaniu do mojego Lumixa FZ-20, którym pstrykałem na co dzień, było to lustro z prawdziwego zdarzenia. A więc przepaść.
Po wszystkim czułem jednak niesamowitego kaca. Chociaż efekt końcowy był dla mnie zadowalający, to i tak zastanawiałem się nad setkami rzeczy, które mogłem zrobić lepiej lub po prostu inaczej.
Podobno pierwszej dziewczyny czy chłopaka się nie zapomina. Myślę, że śmiało do tego stwierdzenia można dodać samochody. Nie tylko takie, którymi jesteśmy właścicielami. To również te, na których doświadczenie bardzo długo czekaliśmy. Ferrari 360 Modena jest dla mnie jednym z nich.