Cars & Coffee Brescia 2018

Znacie już imprezy z cyklu Cars & Coffee. Regularnie odwiedzam i relacjonuję je na terenie Polski. Tutaj jednak sprawy miały się zupełnie inaczej. Aby napić się kawy podczas tego konkretnego wydarzania, musiałem pokonać aż 2000 kilometrów. Ale było warto! Zobaczcie dlaczego.

Nigdy jeszcze nie stałem w tak przyjemnym korku. Gdziekolwiek nie spojrzałem, tam egzotyki. I to jakie egzotyki!

Po szybkim rozejrzeniu się po placu, stwierdziłem, że fajnie będzie ustawić się przy wjeździe na teren głównego spotkania. Wtedy miałem pewność, że spokojnie obejrzę każdy z przyjeżdżających samochodów.

Wiecie jak to jest. Przy tego rodzaju wydarzeniach tak naprawdę chce się być w wielu miejscach jednocześnie. Bo z jednej strony fajnie jest podpatrywać, co nowego wjeżdża na plac, a z drugiej strony fajnie jest zobaczyć, jak komponują się kolejne rzędy zaparkowanych pojazdów.

Trzeba więc dozować jedno i drugie. Trochę tu, trochę tam. W pewnej chwili dochodzi do mnie, że nie jestem w stanie objąć tego ogromu wzrokiem.

Kolejne samochody pojawiały się na miejscu, a wśród nich trzech przedstawicieli Bugatti. Veyron oraz dwa EB110. Ciekawostką w przypadku Veyrona są specjalnie zaprojektowane opony MICHELIN Pilot Sport Pax, które mają indeks prędkości powyżej 400 km/h. W końcu jego silnik generuje moc ponad 1000 koni mechanicznych.

A skoro jesteśmy przy oponach i dużych mocach, to nie sposób przejść obojętnie obok Koenigsegga CCX wyposażonego w Pilot Super Sport. Ależ on się prezentuje! Chętnie bym go sfotografował w każdym możliwym detalu, jednak musiałem mieć rękę na pulsie – kolejka aut do wjazdu wcale się nie zmniejszała.

Tyle Porsche w jednym miejscu robi wrażenie. Wśród nich znalazły się również dwa modele 718, którymi przyjechaliśmy tutaj prosto z Polski. O samej podróży na miejsce przeczytacie u nas już niebawem.

Pojawienie się jedynego na świecie (a przynajmniej na ten moment) Apollo Intensa Emozione od razu przyciągnęło tłumy widzów i fotografów.

A mówiąć „tłumy”, mam na myśli prawdziwe tłumy 😉

Nic dziwnego. Nie sposób na niego nie zwrócić uwagi. Postanowiłem jednak dać mu trochę oddechu i obejrzeć go dopiero, jak będzie luźniej.

W sekcji hypercarów zrobiło się już intensywnie. Moją szczególną uwagę zwróciło niebieskie Lamborghini Diablo SV. Za dużo grałem w stare NFS’y, aby nie kochać tego auta. A w tej konfiguracji prezentował się wprost obłędnie.

Bugatti, które pokazywałem Wam wcześniej zmieniły miejsce na bardziej adekwatne do swojej klasy. Towarzystwo im dopisało – to bez wątpienia moja ulubiona strefa.

Głównym partnerem imprezy była firma MICHELIN, która dostarcza m.in. opony Pilot Sport 4 S oraz Pilot Sport Cup 2 do samochodów kategorii high performance.

Wróćmy do Apollo Intensa Emozione. Ten samochód to istne szaleństwo. Chociaż na ten moment powstał tylko jeden egzemplarz, to firma ma w planach stworzenie dziesięciu sztuk. Cena? Jedyne 2,25 mln €.

Wolnossący silnik V12 o mocy 780 koni i 760 Nm momentu w teorii „wow” nie robi. Jednak w momencie, gdy okazuje się, że waga tego samochodu to jedynie 1250 kilogramów, a sprint do setki zajmuje 2,7 sekundy, to trzeba przyznać… czapka z głowy podnosi się sama. Takie osiągi bezpośrednio na asfalt przenoszą opony MICHELIN Pilot Sport Cup 2. Bez wątpienia nie ma tu miejsca na żadne kompromisy – osiągi są na pierwszym miejscu.

Ciężko wymienić samochód marzeń, którego nie można było tutaj uświadczyć. Owszem, na upartego chciałbym zobaczyć tutaj jeszcze takie rarytasy jak Ferrari Enzo, McLaren F1 czy Jaguar XJ220, jednak nie mogę narzekać. To jeden z najlepszych eventów, w których mogłem brać udział.

To jeden z tych zlotów, które są rajem dla fotografa. W zasadzie gdziekolwiek nie wycelowałem obiektyw swojego aparatu, tam widoki sprawiały opad szczęki. Cieszę się tym bardziej, że to wydarzenie było ukoronowaniem całej mojej trasy, jaką wykonałem w Porsche 718 Boxster. Zobaczcie ją w całości.

Pokaż więcej

Zobacz Również

Close
Close
Close